Długo nie pisałem, ponieważ odchorowywałem i leczyłem organizm po ostatnich perturbacjach zdrowotnych. Jak zaznaczyłem w tytule ostatni miesiąc (21.02 – 20.03) był dla mnie zarówno udany, jak nieudany. Zaczęło się od startu w Halowych Mistrzostwach Polski w Toruniu, gdzie wywalczyłem 40 medal w swojej karierze, a jednocześnie był to złoty medal, i tym samym Mistrz Polski na 5000 m wrócił po wielu latach do Mielca. Szczerze, to byłem bardzo szczęśliwy, ponieważ nie specjalizuję się ostatnio w sprincie (lata robią swoje), ale rywale okazali się wyrozumiali i to ja rozegrałem wyścig na swoich warunkach i wróciłem ze złotem i uśmiechem na twarzy. Raduje tym bardziej, że to był tylko drobny przerywnik przez  marcową “50” w Dudincach, na której skupiłem swoje przygotowania.

TORUN 21.02.2021
LEKKOATLETYKA 65 PZLA HALOWE MISTRZOSTWA SENIOROW
NZ DAWID TOMALA RAFAL AUGUSTYN JAKUB JELONEK
FOT MAREK BICZYK PZLA

I tutaj pojawił się pech. Na zgrupowaniu w Spale, na ostatniej prostej przed kolejnymi Mistrzostwami Polski (na 50 km), z dnia na dzień czułem się coraz gorzej. Testowanie, testowanie i połowa towarzystwa chodziarzy na COVID-19. Czułem się bardzo źle, pierwsze wyniki były niejednoznaczne odnośnie najsłynniejszej aktualnie choroby w moim przypadku, ale ostatecznie badania i diagnoza lekarzy COMS był jednoznaczna – brak rekomendacji na start i wyjazdu do Dudiniec. Przerwa 10 dniowa od treningu i wyleczenie płuc.

Na szczęście dochodzę do siebie po tym paskudztwie i mam nadzieję, że niebawem wystartuję na 20 km w Zaniemyślu, a po tym starcie zdecydujemy z Trenerem czy w maju wrócimy do 50 km. Jest to mój koronny dystans, aczkolwiek muszę doprowadzić organizm do pełni zdrowia. To jest w tym momencie najważniejsze. A priorytetem są IO w Sapporo. I oby wszystko “poszło” już bez takich niespodzianek jak kilkanaście dni temu.

Pozdrawiam,

RA